poniedziałek, 13 lutego 2012

Tatrzańska Łomnica

Jak się powiedziało "a" trzeba było powiedzieć i "b"!
Miniony trochę przedłużony weekend spędziłam z rodzicami i znajomymi na Słowacji, a dokładniej w Tatrzańskiej Łomnicy. Oczywiście celem numer 1 było doskonalenie jazdy na nartach.
Pierwszego dnia, w piątek miałam dwie lekcje - jedną rano: chyba byłam niewyspana, bo nie bardzo mi szło, a drugą popołudniu: jazda była świetna. W sobotę długa dwugodzinna lekcja dała mi w kość; wcale nie chciałam jeździć. Ale chyba winny był przede wszystkim mróz, bo trochę było mi zimno. Ale za to niedziela to był prawdziwy fun! Początkowo rodzice zabrali mnie na szczyt i miałam jeździć z nimi, ale trochę się wystraszyłam, w końcu pierwszy raz wjechałam kolejką na taką wysoką górę! Zjechałam więc gondolką na dół i tam rodzice znaleźli mi suuuuper instruktora. I tak spędziałam z nim dwie godziny jeżdżąc, ba śmigając na nartach i to nie po stokach dla dzieci, ale po prawdziwych trasach! W sumie zjechałam z nim aż trzy razy, a więc łącznie ponad 6 km! I wcale nie marudziałam! I nawet nie tęskniłam za rodzicami, którzy zresztą co jakiś czas mijali mnie na trasie. Jeżdżą może jeszcze trochę szybciej ode mnie, ale to przecież tylko kwestia czasu;) I tak te dwie godziny minęły nie wiadomo kiedy! Do następnego razu! Może nawet jeszcze w tym sezonie, kto wie:)