czwartek, 15 listopada 2012

MasterChef

Wczoraj zrobiłam dla mamy imprezkę. Ale nie taką na której się tylko bawi, ale taką z jedzeniem. Oczywiście wszystko było na niby, bo mama nie pozwala mi samej panoszyć się po kuchni. Czasami tylko pomagam jej w gotowaniu - np. rozbijam jajka, wsypuje mąkę, coś mieszam.
Na pierwsze danie przygotowałam jej hot dogi z ketchupem - mówiła, że były pyszne!
Potem zaserwowałam jej sałatkę - chcecie to mogę Wam podać przepis:
1. sałata
2. pomarańcza
3. ogórek
4. i nie pamietam coś tam jeszcze było
Do picia podałam jej wodę, bo jest najzdrowsza.
Niestety zapomniałam o deserze:( ale to nic zrobię go następnym razem!

piątek, 12 października 2012

Rower

Rower. Kto umie już na nim jeździć twierdzi, że to żadna sztuka.
Właśnie, wystarczy się nauczyć jeździć!
Z pozoru wydaje sie to takie łatwe. Wsiadasz, kręcisz pedałami i jedziesz.
Jak jest w praktyce pewnie sami dobrze wiecie.
Naukę jazdy na rowerze rozpoczęłam już jakis czas temu. Początkowo jeździłam, a raczej byłam pchana:), na rowerku trzykołowym. Potem przyszedł czas na "normalny" rower tyle, że z bocznymi kółkami, aż ... przyszła kryska na Matyska:)
Jeżdżę juz na rowerze posiadającym tylko dwa, powtarzam: DWA koła!
I nie przypłaciłam tego złamaną nogą tudzież ręką, wybitym zębem, no może trochę zszarpanymi nerwami Taty:)
Idzie mi ... nieźle. Są momenty kiedy sama bez asekuracji jestem w stanie przejechać dłuższy odcinek, ale są też momenty kiedy się trochę lenię albo coś innego zaprząta mi głowę i wtedy potrzebuje pomocy - ktoś musi mnie złapać z tyłu na drążek.
Ścieżki rowerowe drżyjcie! Nadchodzę!

piątek, 5 października 2012

Kto czyta książki, żyje podwójnie

Kocham książki. Codzinnie przed zaśnięciem rodzice obowiązkowo muszą mi coś przeczytać - gdy byłam młodsza były to krótkie bajeczki, wierszyki - teraz wieczorne czytanie trwa i trwa. Sama też próbuje czytać - narazie tylko tytuły, ale przeciez resztę można sobie samemu wymyslić:)

Moimi ulubionymi książeczkami są:
1. Niekwestionowany lider klasyfikacji czyli "Przygody Koziołka Matołka"
2. Srebrny medal zdobywa seria książeczek o Basi
3. A na ostatnim stopniu podium - no nie wiem tyle jest pięknych książek - może przygody Martynki, może Mama Mu, a może Findus....

Tak czy inaczej bardzo lubię czytać!
Ponieważ książki w domu znam już prawie na pamięć - na czele z Koziołkiem Matołkiem:) - postanowiłam zapisać się do biblioteki, prawdziwej biblioteki, w której jest mnóstwo książek. Mam nadzieję je kiedyś wszystkie przeczytać.



Na swoim koncie bibliotecznym mam już trzy wypożyczone książki.
Od teraz jestem Czytelnikiem przez duże "C"!

czwartek, 20 września 2012

Rzepka

- "Mamo znasz może wierszyk o rzepce?"
- "Oczywiście, że znam! Na straganie, w dzień targowy..."
- Nie, nie ten! taki gdzie jest dużo osób i ciągną."
- "A o ten Ci chodzi! Pewnie, że go znam! A dlaczego pytasz? Coś było w przedszkolu?"
-"Tak będziemy robić przedstawienie i każde dziecko będzie kimś innym, a potem je Wam pokażemy."
-"Czy to będzie może niespodzianka?"
- "Tak mamo niespodzianka! To co przeczytasz mi ten wierszyk?"


sobota, 15 września 2012

Ecco Walkathon 2012


Muszę się Wam pochwalić: dzisiaj dzielnie przemaszerowalam całe 6 km!!! I wcale nie marudzilam!


I to nie za darmo - "wychodzone" podczas spaceru pieniążki przekazałam na zakup nowoczesnego ultrasonografu dla Zakładu Diagnostyki i Profilaktyki Wad Wrodzonych ICZMP w Łodzi.

poniedziałek, 10 września 2012

Kraków - kontrola

Są rzeczy ważne i ważniejsze, a do tych naj naj najważniejszych niewątpliwie zalicza się tzw. sprawdzenie stanu mojego serducha u doktora Kordona w Krakowie.

Nie rozpisując się, bo wiadomo jak to wygląda, wypunktuje najważniejsze dane:
1. ekg - super
2. waga - 21,7 kg, wzrost - 117 cm, saturacja - 99%, tętno - 79
3. badania krwi - rewelacja
4. echo - funkcja dobra, niedomykalności - są, ale nie zwiększają się - dzięki Bogu!, przewężenie aorty nieistotne, zespolenia drożne.

Procedujemy jak dotychczas przy zwiększonych dawkach leków, bo urosłam i to bardzo;) I teraz będę brała acesan 1 dziennie 50 mg i enarenal 2 razy dziennie 1,25 mg.

Byłam grzeczna, nawet przy pobieraniu krwi, ale cóż się dziwić w końcu jestem już starszakiem!
W nagrodę dostałam od doktora Kordona cała masę prezentów - dziękuje bardzo raz jeszcze!

Korzystając z pieknej wrześniowej aury zdecydowaliśmy sie zostać na dłużej w Krakowie, żebym mogła zobaczyć moje rodzinne miasto nie tylko z perspektywy szpitala w Prokocimiu:) i oczywiście spotkać się z dawno niewidzianymi przyjaciółmi!



Póki co żegnaj Krakowie - następna kontrola za rok! 

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Hania w Chani



poniedziałek, 21 maja 2012

Plajta

Wróżka zębuszka chyba niedługo zbankrutuje - wczoraj wypadła mi druga jedynka!
Szybko wypadają stare zęby, ale równie szybko pojawiają sie nowe - mam już jedną stałą szóstkę, jedynka też jest widoczna, a druga szóstka jest tuż tuż. W zeszłym tygodniu byłam na wizycie u pani stomatolog, która mi te nowe ząbki obejrzała, zalakowała i powiedziała, że ładnie i równiutko rosną;)

wtorek, 24 kwietnia 2012

Gaz do dechy!

Wczorajsze popołudnie spędziłam doskonaląc naukę jazdy na rowerze, jeszcze z bocznymi kółkami, ale od czegoś trzeba zacząć. Uczyłam się hamować, podjeżdzać pod górkę i oczywiście używać dzwonka - niezwykle ważna umiejętność:) W pewnym momencie zauważyłam na kierownicy jakiś dziwny przyrząd, więc spytałam się mamy:
-"Mamo to z przodu to jest gaz?"
Zaległa cisza, a potem mama wybuchnęła śmiechem.
A wiecie co się okazało? To jest drugi hamulec, mama nazwała go ręcznym. Dziwne, prawda? Aż dwa hamulce, a nie ma gazu... I jak tu jeździc szybciej, hm...

Był ząb i ... nie ma zęba;)


Jak widać na załączonym zdjęciu wypadł mi pierwszy ząb mleczny! Owszem jest to normalna rzecz, ale żeby tak szybko! Zaskoczeni aż tak bardzo nie jesteśmy, bo pani stomatolog na wizycie w lutym wspominała, że mam coraz większą przerwę między dolnymi jedynkami co może oznaczać ich rychłe wypadanie i nie myliła się:)
Jeżeli zęby mleczne będą wypadać w takim tempie w jakim się wyrzynały to do szkoły pójdę już chyba z kompletem nowych, stałych zębów!

wtorek, 17 kwietnia 2012

A wiosna przyszła pieszo...


Wiosna przyszła a ja niestety zakatrzona, zakaszlana, a co najgorsze mam zapalenie uszu i to kolejny raz...

 Ech mam nadzieję, że leki szybko postawią mnie na nogi i wrócę do mojego kochanego przedszkola!!!

wtorek, 27 marca 2012

Erupcja

"Pierwsze zęby stałe pojawiają się w jamie ustnej około 6 roku życia. Za ostatnimi w łuku zębami mlecznymi ("piątki") znajdują się szerokie pola dla wyrznięcia się pierwszych stałych trzonowców ("szóstek"), które zwykle wyrzynają się jako pierwsze." - źródło: Wikipedia

A teraz zagadka. Ile mam lat? Podpowiem, bo to wcale nie jest takie proste - dokładnie 4 lata i 11 miesięcy.
I co pojawiło się w mojej buzi? Pierwsze stałe zęby!!! Dwie trzonowe dolne "szóstki"!!!

A teraz policzmy - zęby pojawiły się rok wcześniej to chyba w związku z powyższym mogę spokojnie zrezygnować z pojścia do "zerówki" i jako 6 - latek pójdę sobie od razu do szkoły! a co:)

poniedziałek, 13 lutego 2012

Tatrzańska Łomnica

Jak się powiedziało "a" trzeba było powiedzieć i "b"!
Miniony trochę przedłużony weekend spędziłam z rodzicami i znajomymi na Słowacji, a dokładniej w Tatrzańskiej Łomnicy. Oczywiście celem numer 1 było doskonalenie jazdy na nartach.
Pierwszego dnia, w piątek miałam dwie lekcje - jedną rano: chyba byłam niewyspana, bo nie bardzo mi szło, a drugą popołudniu: jazda była świetna. W sobotę długa dwugodzinna lekcja dała mi w kość; wcale nie chciałam jeździć. Ale chyba winny był przede wszystkim mróz, bo trochę było mi zimno. Ale za to niedziela to był prawdziwy fun! Początkowo rodzice zabrali mnie na szczyt i miałam jeździć z nimi, ale trochę się wystraszyłam, w końcu pierwszy raz wjechałam kolejką na taką wysoką górę! Zjechałam więc gondolką na dół i tam rodzice znaleźli mi suuuuper instruktora. I tak spędziałam z nim dwie godziny jeżdżąc, ba śmigając na nartach i to nie po stokach dla dzieci, ale po prawdziwych trasach! W sumie zjechałam z nim aż trzy razy, a więc łącznie ponad 6 km! I wcale nie marudziałam! I nawet nie tęskniłam za rodzicami, którzy zresztą co jakiś czas mijali mnie na trasie. Jeżdżą może jeszcze trochę szybciej ode mnie, ale to przecież tylko kwestia czasu;) I tak te dwie godziny minęły nie wiadomo kiedy! Do następnego razu! Może nawet jeszcze w tym sezonie, kto wie:)





 

wtorek, 31 stycznia 2012

Kobieta pracująca

- "Mamo a dlaczego inne dzieci wychodzą wcześniej z przedszkola, a ja nie? A wiem! Inne mamy mają w domu jeszcze inne małe dzieci i nie chodzą do pracy. A my mamy tylko Maxa."
- "Haniu ja muszę pracować i zarabiać pieniążki, żeby móc kupić jedzenie, ubrania i wszystkie inne potrzebne rzeczy. A niektóre mamy nie pracują, nie tylko dlatego, że mają małe dzieci, niektóre nie pracują, bo nie mają pracy, a inne po prostu tak ustaliły ze swoimi mężami, że nie będą pracować. Tylko gdybym nie pracowała to siedziałabym w domu i ..."
-"I byłabyś po prostu Kochaną Mamą, a tak to jesteś Kochana Mamą, która chodzi do pracy! Ale wiesz co? Ja NIGDY nie będę pracować! Wolę siedzieć w domu!" 

wtorek, 24 stycznia 2012

Być jak Hermann Maier

Ostatnie kilka dni - korzystając z faktu, że w końcu zawitała zima:) - spędziłam w przepięknej Krynicy stawiając pierwsze kroki na nartach!
Tym razem na wakacje pojechałam tylko z Tatą - mama nie bardzo mogła "wyrwać" się z pracy, a poza tym jest przecież Max, który wymaga nieustannej opieki.
W sumie miałam aż cztery indywidualne lekcje nauki na nartach. Początek był ciężki - również dla Taty:), wszak ktoś mi musiał założyć buty, zanieść narty itp - ale z dnia na dzień nabierałam coraz większej wprawy i pewności, by w końcu ostatniego dnia bez problemu zjechać praktycznie sama ze stoku!
Również jazda na orczyku nie była wcale skomplikowana, tylko raz się wywaliłam, bo pan trochę za szybko go puścił.
Podsumowując może nie jeżdżę - JESZCZE - tak dobrze, jak zawodowi alpejczycy, ale rodzice i tak są ze mnie dumni, bo za bardzo nie marudziłam, nie płakałam i nie rzucałam nartami.
Jak to powiedział mój instruktor - pan Rafał - jestem trochę rozkojarzona i myślę o niebieskich migdałach zamiast skupiać się na jeździe i trochę sie lenię, ale mam wszystkie niezbędne predyspozycje, żeby zostać nawet zawodową narciarką, bo ... rewelacyjnie ustawiam nogi, szczególnie kolana podczas jazdy, co podobno bardzo rzadko się zdarza, szczególnie u takich małych dzieci.
Ale nie ma o czym gadać, bo nie tylko przez moje wrodzone lenistwo nie zostane jednak drugim Herminatorem.

A po natrach jeździliśmy na sankach, rzucaliśmy się śnieżkami, chodziliśmy na basen... Same atrakcje! Szkoda, że te kilka dni tak szybko minęło... Tegorocznego sezonu narciarskiego jednak jeszcze nie kończę, bo mam nadzieję jeszcze tej zimy poszusować na stoku!