poniedziałek, 20 września 2010

Plany

Bardzo lubię oglądać zdjęcia. Oczywiście najbardziej te na których jestem ja:) Na jednej z półek w naszym domku stoi zdjęcie, na którym jest tylko mama i tata. Mama mówi, że to strasznie stare zdjęcie, bo zrobione w 2002 roku - cokolwiek by to nie oznaczało. Więc spytałam się grzecznie: "Mamo, a gdzie ja wtedy byłam? u Babci Joli czy Uli?" Na co uzyskałam odpowiedź: "Ty Haneczko byłaś wtedy w planach!"
Jak to!? JA, SAMA W PLANACH!?

wtorek, 14 września 2010

Z życia przedszkolaka

Jako "stary wyjadacz":) - no w końcu minęło już prawie dwa tygodnie - podzielę się z Wami opiniami na temat mojego przedszkola.
Od początku.
Do przedszkola zaprowadza mnie tata, bo mama musi szybko pędzić do pracy. Oczywiście najpierw trzeba mnie dobudzić:), ubrać, uczesać tzn. zrobić palmę na środku głowy, umyć, dać kakao i serduszkowe leki. Choć przedszkole jest naprawdę niedaleko to na ogół jeździmy samochodem (tata potem też zmyka do pracy) - szczególnie gdy pada deszcz, ale gdy jest ładna pogoda wsiadamy na rower.
O 8.30 razem z innymi dziećmi jem śniadanie. Zawsze jest coś pysznego, a ja polubiłam kanapeczki nawet te z sałatą!
Potem bawimy się w sali lub w ogrodzie, rysujemy, śpiewamy piosenki - np. taką fajną o paluszku:

Tu paluszek, tu paluszek
Kolorowy mam fartuszek.

Tu jest rączka, a tu druga,
A tu oczko do mnie mruga.

Tu jest buźka, tu ząbeczki,
Tu wpadają cukiereczki.

Tu jest nóżka i tu nóżka,
Chodź zatańczysz jak kaczuszka.


Po takiej zabawie w brzuszku zaczyna burczeć więc najwyższy czas na obiad! Przecież od śniadania nic nie jedliśmy, pomijając małą przegryzkę - surowe marcheweczki, które dostajemy do pochrupania przed godz. 10.
Na obiad zawsze jest zupka - szczególnie czerwony barszczyk jest łatwo rozpoznawalny przez rodziców:) i jakieś pyszne drugie danie. Jem sama z apetytem, nawet Pani nie musi mi pomagać! I następuje to co tygrysy lubią najbardziej: leżakowanie! Oczywiście zawsze sobie trochę po marudzę, że niby nie jestem zmęczona, ale potem przykładam głowę do podusi, wsłuchuje się w śliczną muzykę, która puszcza nam Pani i już śpię jak suseł:)
A po leżakowaniu jest oczywiście: podwieczorek:) i ciąg dalszy harców z innymi dziećmi, szczególnie z moimi kochanymi przyjaciółkami: Drugą Hanią, Dominiczką, która ma takie same czerwone buciki jak ja i Polą. Czas mija szybko i nawet nie wiadomo kiedy przychodzi po mnie tata albo mama. A wtedy trzeba pędem się ubrać i lecieć do domu albo na kebabika, bo przecież brzuszek zdążył już zgłodnieć:)

środa, 8 września 2010

Przedszkolak

Jestem sobie przedszkolaczek, nie grymaszę i nie płaczę!

Czas mija szybko, od mojego ostatniego wpisu minął prawie rok (sic!). W tym czasie wyrosłam - mam równo metr, chyba powinnam pojechać do Sèvres i się porównać:) i oczywiście zmądrzałam! Cztery ściany mojego pięknego domu zbytnio ograniczały mój rozwój i kontakt ze światem zewnętrznym! A gdzie taki dzielny szkrab najlepiej zdobędzie wiedzę niezbędną do życia? Oczywiście w
p-r-z-e-d-s-z-k-o-l-u!!!
Od prawie tygodnia drepczę sobie więc z samego rana do przedszkola, a po pysznym podwieczorku wracam do domu.
Ubiegając ewentualne pytania: nie marudzę, nie płacze, jest mi tam dobrze, bo wiem że rodzice mnie nie zostawili na zawsze tylko przyjdą po mnie jak tylko skończą pracować.

Dlaczego lubię chodzić do przedszkola?
1. bo są inne dzieci, z którymi mogę się bawić; na razie dokładnie nie pamiętam jak się nazywają, ale jest też Druga Hania:)
2. można rysować, śpiewać i leżakować
3. jedzonko jest pyszne
A jakie są minusy:
1. trzeba wcześnie wstawać buuuuuuuuuuuu
2. nosić kapcie:(
3. słuchać pani!