czwartek, 14 marca 2013

Val di Fiemme

Zima w tym roku nie odpuszcza.
Już wszyscy mieli nadzieję na piękną wiosnę a tu spadł śnieg.
Zapomniałam Wam napisać o moim wyjaździe narciarskim więc - póki biało za oknem - nadrabiam zaległości.
Tydzień spędzony w cudownym Val di Fiemme był wspaniały!!!
Najeździłam się na nartach, że ho ho!
Codziennie miałam zajęcia narciarskie - rano od 9.30 do 13 i po obiedzie od 14 do 16.
Przez pierwsze dwa dni był spory mróz i trochę mgły więc nie było za fajnie - moje rączki w porównaniu do rączek dwukomorowców jednak dużo szybciej marzną....
Kupiłyśmy z mamą specjalne wkładki i super ciepłe rękawice i było dużo lepiej.
A od trzeciego dnia temperatura była już wyższa i wkońcu zaświeciło słonko i zaczęła się jazda na maxa!
Jeżdzę już naprawdę dobrze, nie straszne mi górki i nawet spróbowałam swoich sił na border crossie.
Ostatniego dnia rodzice zabrali mnie po południu na tzw. family day i jeździłam z nimi. I wcale im zbytnio nie ustępowałam, a jeździ się z nimi zupelnie inaczej niż z instruktorem bo to przecież "parapeciarze":)
Przez te dni przejechałam łącznie - wiem to na pewno, bo w Dolomitach są specjalne skipasy, które rejestrują i czas i długość zjazdów - no kto zgadnie? Łacznie przejechałam 70 (słownie: siedemdziesiąt) kilometrów tras, w tym ostaniego dnia aż 18 kilometrów!!! strasznie jestem z siebie dumna! Co prawda nie jest to jeszcze tyle co rodzice, bo oni przejechali po prawie 200 km, ale ja miałam też na początku dnia zawsze pół godzinną rozgrzewkę no i czasami trzeba było czekać na młodsze dzieci, które tak szybko jak ja nie jeździły:)
Co ważne nigdy nie byłam bardzo zmęczona, jedynie czasami pobolewały mnie nóżki, bo wiadomo buty narciarskie do super wygodnych nie należą!
A to kilka fotek:
Narciarka

Czas na obiad!

W gondolce


Brygada RR :)


                                                           
A wieczorami razem z innymi uczestnikami wyprawy "przejmowaliśmy" hotel w posiadanie - wściekaliśmy się na całego i wygłupialiśmy ile wlezie.

Po powrocie do domu pierwsze wypowiedziane przeze mnie zdanie brzmiało: "To co kiedy jedziemy znowu na narty?":)