Ponieważ zima w pełni - no prawie, bo w Warszawie mamy właśnie ohydną odwilż:( ale przynajmniej kalendarzowo w pełni - warto wykorzysać czas na korzystanie z jej uroków. Oczywiście jazda na sankach, robienie aniołków na śniegu, lepienie bałwana, rzucanie się snieżkami ....
Super sprawą są kuligi, w tym roku mam juz "zaliczone" dwa: jeden w Białobrzegach, a drugi odbyłam w miniony wekeend z moją przedszkolną "paczką"; wielkie ukłony dla Hani Czarnej i jej rodziców za organizację! Było naprawdę ekstra!
Jechałam z mamą na tzw. ostatnich sankach, co jak pewnie wiecie nie jest łatwą sztuką! I tylko raz zsunęłyśmy się z sanek, ale tylko dlatego, że tata Hani ruszył szybko, a my sie zgapiłyśmy:)
Nic nam się oczywiście nie stało i było kupa śmiechu:)
A to nasz cały kulig, tym razem mama siedzi z Leonem na pierwszysch sankach, a ja z Tatą na ostatnich.
Nie zabrakło też super zabaw na śniegu:
A na koniec zziębnięci skorzystaliśmy z zaproszenia mamy Hani i zajadaliśmy ze smakiem przepyszny rosołek:
Bardzo naprawdę super!
Martwi mnie tylko, że po wakacjach pewnie nie będziemy już wszyscy razem :(
Jedne dzieci wybiorą zerówkę, inne pierwszą klasę, a i rodzice myślą o posłaniu nas do różnych szkół.
Szkoda, że nie możemy zostać w przedszkolu ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz