piątek, 11 marca 2016

Artukuł z dnia 13 grudnia 2006 r.

Gdy byłam jeszcze w brzuszku mama 12 grudnia 2006 roku wybrała się na usg połówkowe. Pan doktor oglądał mnie z każdej strony i pokazywał mamie gdzie mam kręgosłup, paluszki i cała resztę. W miłej atmosferze rozmawiali sobie z mamą. Na koniec zaczął oglądać moje serce i zamilkł. Mama podświadomie czuła, że coś jest nie tak, ale nawet bała się spytać. Doktor oglądał i oglądał - trwało to wieczność. W końcu (potem okazało się, że badanie trwało 1,5 godziny!) powiedział, że nie może zobaczyć lewej strony serca. Zaczął mamę pocieszać, że być może ja się tak przekręciłam, a zresztą on nie jest specjalistą i musi mnie zobaczyć kardiolog prenatalny. Powiedział, że zaraz się zorientuje kiedy to możliwe i wyszedł zadzwonić. Gdy wrócił po chwili i powiedział, że wizyta będzie następnego dnia mama już wtedy wiedziała, że musi to być coś bardzo poważnego. Z trudem wzięła się w garść i czym prędzej wyszła z gabinetu, żeby móc spokojnie się wypłakać. Zadzwoniła też do taty, ale nie była w stanie mu nic wytłumaczyć. Całe popołudnie i wieczór tata spędził przed komputerem w poszukiwaniu odpowiedzi co może być nie tak z moim sercem. I wreszcie znalazł - HLHS - niedorozwój lewego serca. Ani tata, ani mama się do tego wtedy głośno nie przyznali, ale byli niestety pewni, że diagnoza się potwierdzi...

Echo serca było wyznaczone na dzień 13 grudnia 2006 r. na godz. 19. 

Rano tata kupił "Rzeczpospolitą", a tam - to musiało być zrządzenie losu !!! - artykuł o wadach wrodzonych serca, możliwości ich leczenia i historia chłopca z HLHS-em !!!

Wieczorem rodzice spotkali się z panią doktor Piotrowską. Poprosiła ich, że najpierw ona sobie wszystko dokładnie zobaczy a potem sobie porozmawiają. To milczenie było przygnębiające - coś wisiało w powietrzu ... Badanie trwało bardzo długo. Pani doktor Piotrowska kiedy skończyła powiedziała moim rodzicom bardzo ważne słowa: "Proszę Państwa mamy problem - bardzo duży problem. Jeżeli zdecydujecie się kontynuować tę ciążę czeka Was ciężka walka, ale walka prawdopodobnie zakończona uratowaniem Państwa dziecka". Poinformowała ich także o prawnej możliwości przerwania ciąży. Ewentualna decyzja musiała być podjęta szybko. Rodzicom porozumieli się bez słów i mama powiedziała pani doktor, że oni nie potrzebują czasu do namysłu, bo chcą żebym się urodziła i będą walczyć o moje życie. Pani doktor uśmiechnęła się i powiedziała, że cieszy się z naszej decyzji.

Poniżej wklejam na pamiątkę treść tego ważnego artykułu, artykułu który pomógł moim rodzicom podjąć decyzje co to wyboru ośrodka i co najważniejsze wspaniałego lekarza, który uratował moje życie!


Rzeczpospolita z dnia 13.12.2006 r.

Wygrana wojna o dziecięce serduszka

13 grudnia 2006 | Nauka i Technika | ŁK

źródło: Nieznane
ZDROWIE 

Wygrana wojna o dziecięce serduszka 


Do naszych eksportowych dyscyplin naukowych - astronomii i archeologii - dołączyła kardiochirurgia dziecięca. Maluchy, które jeszcze kilkanaście lat temu czekała w Polsce pewna śmierć, dziś żyją, uczą się, uprawiają sporty
Kiedy Michał się urodził, lekarze początkowo uznali go za okaz zdrowia. Już jednak dobę później dały osobie znać szmery w sercu. Rozpoczęto badania. Okazało się, że dziecko nie ma lewej połowy serca. Jeszcze dekadę temu byłby to wyrok śmierci.
Michała przewieziono awionetką z Wielkopolski do szpitala w Prokocimiu pod Krakowem. Tam operował go prof. Edward Malec. Dziś chłopiec jest zdrowy, wesoły, ruchliwy. Życie zawdzięcza kardiochirurgom, ale nie tylko.
Grudniowy przełom
Jaki jest stan naszej służby zdrowia, każdy widzi. W nielicznych dziedzinach spełnia ona światowe standardy, ale jest również taka, w której polscy lekarze standardy wyznaczają. Ta dziedzina- to kardiochirurgia dziecięca.
-Jesteśmy krajem, w którym wykonuje się największą liczbę operacji serca u dzieci, w stosunku do liczby mieszkańców - twierdzi prof. Bogdan Maruszewski z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. - Rocznie polscy kardiochirurdzy operują trzy tysiące dzieci. Z tego jedną czwartą zaraz po urodzeniu, przed ukończeniem pierwszego miesiąca życia. Ponad 95 proc. dzieci przeżywa operację.
Nie zawsze tak było. -Jeszcze kilkanaście lat temu wykonywaliśmy 10 proc. potrzebnych operacji serca u dzieci -wyjaśnia prof. Maruszewski. - Dziś praktycznie robimy wszystkie konieczne.
Skąd ten postęp? Na pewno przełomową datą był rok 1989, który obfitował w wydarzenia. Przełom w polityce wyznaczyły czerwcowe wybory. Przełom w kardiochirurgii -grudniowa akcja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.- Kiedy orkiestra grała po raz pierwszy, mieliśmy skromne cele - zapewnia prof. Maruszewski, który był założycielem tej fundacji. - Chcieliśmy zebrać pieniądze na dwa sztuczne płucoserca dla Centrum Zdrowia Dziecka. Potrzebowaliśmy 100 tys. dolarów. Zebraliśmy siedemnaście razy więcej. Nie wiedzieliśmy, co zrobić z taką fortuną, zapytaliśmy więc lekarzy winnych ośrodkach w Polsce, jakiego sprzętu potrzebują. Potem zorganizowaliśmy przetarg i sprzęt kupiliśmy.
Od tego czasu Wielka Orkiestra grała na rzecz dzieci zwadami serca. -To pozwoliło wzbić się naszej kardiochirurgii dziecięcej na pewien pułap i teraz nasze wysiłki sprowadzają się do utrzymania na nim. Na szczęście kardiochirurgia dziecięca jest od wielu lat priorytetem finansowym Ministerstwa Zdrowia. Jest też oczkiem w głowie ministra Zbigniewa Religi - mówi Maruszewski.
Najlepsi na świecie
Z procedur kardiochirurgicznych wykonywanych dziś w Centrum Zdrowia Dziecka prof. Maruszewski ze szczególną dumą wymienia przeszczepy zastawek serca. - Założyliśmy bank zastawek, pobierane są ze zwłok i przechowywane w temperaturze minus 170 st. C. Z naszego banku wysyłamy zastawki do innych ośrodków w Polsce i Europie. To przedsięwzięcie nie byłoby możliwe, gdyby nie pomoc rzeszy lekarzy, przede wszystkim patologów, którzy pamiętają o pobieraniu zastawek do przeszczepów - twierdzi lekarz.
Z innych osiągnięć polskiej kardiochirurgii dziecięcej prof. Maruszewski wyjątkowo ceni sukcesy ośrodka krakowskiego. W szpitalu w Prokocimiu pod Krakowem wykonuje się najtrudniejsze operacje u noworodków, na przykład usuwa niedorozwój lewego serca, wadę, która polega na tym, że dziecko rodzi się tylko z połową serca. Szpital w Prokocimiu przeprowadza tych operacji więcej niż jakakolwiek klinika na świecie. I robi to też najlepiej, przeżywa ponad 90 proc. operowanych dzieci.
Specjalna sala
-W przypadku wad, które leczymy, najważniejsza jest wczesna diagnoza-wyjaśnia prof. Edward Malec, kierownik Kliniki Kardiochirurgii w Prokocimiu. - Nasze sukcesy zawdzięczamy m.in. upowszechnieniu badań prenatalnych. Niedorozwój lewego serca najlepiej widać w USG ok. 20 tygodnia ciąży. Jeżeli w takim badaniu wada zostanie zdiagnozowana, matka może przyjechać do Krakowa i urodzić w szpitalu położniczym, z którym współpracujemy. Dzięki temu zaraz po przyjściu na świat dziecko znajdzie się pod opieką kardiologów. Dumą profesora Malca jest wielka, nowoczesna, otwarta ostatnio sala intensywnej terapii. Została zaprojektowana przez krakowskich lekarzy. Pielęgniarki i lekarze siedzą pośrodku sali, dokoła stoją łóżeczka z małymi pacjentami. Takie ustawienie pozwala personelowi szybko reagować, gdy z którymś z dzieci zaczyna dziać się coś niedobrego.
W pomieszczeniu stale utrzymywana jest temperatura 24 stopni C. Bezszelestne filtry nieustannie oczyszczają powietrze. Wkrótce na środku sali stanie duży monitor, na którym będą widnieć odczyty ze wszystkich urządzeń diagnostycznych, które się w sali znajdują.
- Ta sala została wyremontowana za środki z budżetu państwa, ale już wyposażona za pieniądze, które zebraliśmy od prywatnych sponsorów -mówi prof. Malec.
Operowany przez prof. Malca Michał jest wesołym, ruchliwym dzieckiem, takim jak jego rówieśnicy. - Wie, że ma chore serduszko i sam pamięta o lekarstwach, ale poza tym żyje normalnie: biega, gra w piłkę, jeździ na rowerze - zapewnia mama Michała. -Nikt by się nie domyślił, że ma wadę serca, gdyby nie blizna.
Michał nie tylko żyje, ale żyje normalnie. Zawdzięcza to polskim lekarzom oraz wszystkim ludziom, którzy choćby złotówką wspomogli polską kardiochirurgię i Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
ŁUKASZ KANIEWSKI
Michał urodził się bez lewej komory serca
W zdrowym sercu prawa komora pompuje krew tylko do płuc. Tam krew zostaje nasycona tlenem i wędruje do lewego przedsionka, potem do lewej komory i do wszystkich organów i tkanek. W przypadku HLHS chirurdzy muszą postarać się, by zadanie lewej przejęła prawa komora. Podczas operacji wstawia się naczynie syntetyczne pomiędzy tętnicą płucną i aortą. Przez nie część krwi pompowanej przez prawą komorę trafi do płuc. Lekarz wycina przegrodę pomiędzy przedsionkami serca. Poszerza też całą aortę i łączy ją z jedyną, prawą komorą serca. 

Wybrane ośrodki kardiochirurgii w Polsce
- Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach. Ordynator Oddziału Kardiochirurgii Dziecięcej dr hab. Marek Wites; tel. 032 207 18 00
- Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie-Prokocimiu. Kierownik Kliniki Kardiochirurgii prof. Edward Malec; tel. 012 658 10 23
- Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Kierownik Kliniki Kardiochirurgii doc. Jacek Moll; tel. 042 271 20 12
- Centrum Zdrowia Dziecka. Kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej prof. Bohdan Maruszewski; tel. 022 815 73 46
- I Katedra i Klinika Kardiochirurgii i Chirurgii Ogólnej Dzieci AM w Warszawie. Kierownik prof. Aleksander Wagner; tel. 022 621 46 31
- II Katedra i Klinika Kardiochirurgii i Chirurgii Ogólnej Dzieci AM w Warszawie. Kierownik prof. Maciej Karolczak; tel. 022 452 33 01
- Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Wrocławiu Oddział Kardiochirurgii Dziecięcej. Kierownik dr hab. Krzysztof Wronecki; tel. 071 327 01 00
- Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Ordynator Oddziału Kardiochirurgii Dziecięcej prof. dr hab. n. med. Janusz Skalski; tel. 032 271 52 61
- Klinika Kardiochirurgii Dziecięcej Akademii Medycznej w Poznaniu. Kierownik kliniki - prof. Michał Wojtalik; tel. 061 849 12 77

źródło : Rzeczpospolita

Brak komentarzy: