wtorek, 7 października 2008

Smoczkom mówimy NIE !!!

Moi rodzice bardzo dbają o moje zęby. Rano myje je razem z tatą, wieczorami różnie, ale najczęściej mama stara się je wypucować jak najdokładniej. Również z tego powodu moje ulubione jedzonko: ciasteczka zostały wykluczone z jadłospisu. Teraz gdy mam ochotę coś pochrupać dostaje wafle ryżowe albo pieczywo chrupkie. Solą w oku rodziców pozostawał jednak smoczek, którego z lubością lubiłam sobie possać podczas zasypiania. Mama jednak powiedziała: BASTA! Wiedziała, że pewnie łatwo nie będzie, ale uznała, że mam już prawie 1,5 roku więc czas najwyższy wysłać wszystkie moje smoki tam gdzie pieprz rośnie!
Walkę rozpoczęła od sobotniej poobiedniej drzemki. Zamiast smoka dostałam gryzak i baaardzo twardego sucharka. Dodatkowym ułatwieniem był fakt, że byłam bardzo zmęczona. Oczywiście po położeniu do łóżeczka głośno domagałam sie mojego pocieszyciela i go dostałam. Z pozoru wyglądał normalnie, ale ... Mama odcięła mu koniec więc był zupełnie bezużyteczny:( Trochę po marudziłam, jednak zmęczenie wzięło górę: po 10 minutach usnęłam z sucharkiem w buzi:)
Z wieczornym usypianiem było trochę gorzej. Nie dostałam sucharka, bo zęby były przecież już umyte. Mama próbowała czytać mi bajki, ale to też nie pomogło. Dopiero głaskanie po głowie i pleckach przyniosło podziewany efekt i usnęłam jak aniołek. W niedzielę i poniedziałek było trochę gorzej... Stanowczo domagałam się smoka i byłam bardzo niezadowolona, że nie mogę go dostać. Ale upór i cierpliwość mamy zostawały za każdym razem wynagradzane:)
A dzisiaj - nie zapeszając! - chyba nastąpił przełom! W południe nie awanturowałam się o smoka tylko grzecznie położyłam na boczek i usnęłam. Wieczorem mama dała mi tylko buziaka na dobranoc, powiedziała: "Dobranoc", zgasiła światło i wyszła z mojego pokoju. A ja trochę się jeszcze poprzewalałam w łóżeczku i zasnęłam jak niemowlę:)
Efektem ubocznym pozbycia się smoka są moje pobudki skoro świt. Do tej pory rodzice mogli mnie przynajmniej na jakiś czas "zatkać" smokiem. Teraz obudzona staję od razu na równe nogi i wołam co sił w płucach: MNIAM MNIAM !!!!

1 komentarz:

Agata pisze...

Podziwiamy mamę za siłę i hart ducha!