Ponieważ Park Praski znajduje się na wprost ZOO nie dało się przejść obojętnie obok stoisk z balonami. Tata próbował je ignorować, mi natomiast zrobiło się trochę smutno, że takie piękne baloniki są przywiązane go jakiegoś kija. Podeszłam do jednego i ... Wystarczyło krótkie szarpnięcie i balon poleciał wysoko, wysoko do góry tam gdzie zwykle latają samoloty. Chcąc nie chcąc Tata musiał za niego zapłacić. Ale i tak opłaciło się go uwolnić, bo drugiego mi kupił. Z balonem przywiązanym do wózka wróciłam do domku.
Rodzice potem żartowali, że dobrze, że nie wybraliśmy się do ZOO. Jeszcze gotowa byłabym wypuścić z klatek jakieś zwierzątka.
O Greenpeace słyszeliście?
1 komentarz:
Hania spryciula :)
Prześlij komentarz