poniedziałek, 17 listopada 2008

Kaszel

Wyłączając moje serce to jestem okazem zdrowia:) nie choruje wcale, czasami mam tylko gluty w nosie. Ale jesienne przeziębienie dopadło i mnie. Od kilku dni pokasłuje, szczególnie w nocy i po przebudzeniu; w związku z tym kaszlem zastanawialiśmy się nawet czy nie przełożyć kontroli w Krakowie. Innych niepokojących objawów brak: mam super humor, apetyt mi dopisuje, gorączki i kataru brak. W piątek zbadał mnie dr Kordon i orzekł, że osłuchowo jest ok. Jednak, mimo przyjmowania flegaminy: bleeeee:( i inhalacji wstrętny kaszel nie ustępuje. Już myśleliśmy, że mamy go z głowy, bo dzisiaj w nocy ładnie spałam i wcale nie kasłałam, ale rano rozkasłałam się jak stary gruźlik:)
Nie było na co czekać i wybrałyśmy się z mamą do lekarza do przychodni. Nie muszę dodawać, że byłam średnio zadowolona, a na dodatek gabinet pani doktor sąsiaduje z gabinetem zabiegowym, a z nim mam straaaaasznie niemiłe wspomnienia związane ze szczepieniami. Dałam się nawet osłuchać, szczególnie na plecach, gorzej było z zaglądaniem do gardła. Wnioski: płuca i oskrzela czyste, gardło lekko zaczerwienione poza tym wszystko w porządku. Na razie spróbujemy wygonić ten wstrętny kaszel bez pomocy antybiotyku. Pani doktor kazała nam brać dodatkowo jeszcze jeden syrop, calcium oraz witaminkę C i siedzieć w domku. Za parę dni wszystko powinno wrócić do normy. Mam taką nadzieję, bo w sobotę wybieramy się na mega imprezę: pierwsze urodziny Marysi i MUSZĘ być zdrowa!!!

Brak komentarzy: