piątek, 8 sierpnia 2008

Perfekcyjna pani domu

Ponieważ na mamy głowie - oprócz mojej skromnej osoby oczywiście :) - jest cały dom, postanowiłam chociaż troszkę jej pomóc w pracach domowych. Do garów się nie mieszam, bo ... nie dostaje ani do kuchenki, ani do piekarnika! Co najwyżej mogę posprzątać z mojej tacy przytwierdzonej do fotelika do karmienia; po skończonym posiłku wszystko co zostaje ładnie zgarniam na jedną kupkę i wyrzucam - przypisek mamy: niestety nie do kosza, ale na podłogę. Taca jest czyściuteńka!
Lepiej mi przychodzi pomaganie na niższych wysokościach. Tak więc zawsze z mamą odkurzam trzymając dziarsko sznur od odkurzacza i potrząsając nim rytmicznie, próbuje czyścić toaletę szczotką do WC, a jak mama schowa gdzieś szczotkę to i rączką też się da, układam pięknie moje zabawki - przypisek mamy: szkoda, że nie na półkach ...
Jednak prawdziwym wyzwaniem jest pranie. Bardzo lubię obserwować jak mama wsadza brudne ubrania do pralki, potem wsypuje proszek, wlewa płyn do płukania. Bardzo to wszystko ciekawe. Potem pozwala mi wcisnąć guzik i pralka zaczyna robić: wrrr, wzzz i kręcić się w kółko. Brudne rzeczy do prania rodzice wkładają do kosza w łazience. Dzisiaj rano zauważyłam, że w tym koszu jest straszny nieporządek i postanowiłam posegregować pranie: no wiecie białe rzeczy do białych, kolorowe do kolorowych ... Wyciągałam je z kosza i zanosiłam do swojego pokoju i kładłam na podłodze: tam jest dużo miejsca i przede wszystkim nikt mi nie przeszkadzał, bo mama akurat robiła w kuchni obiad. I tak zbliżając się do końca tej segregacji w końcu w pokoju zjawiła się mama i nie wyglądała na zadowoloną. Wcale nie doceniła mojej ciężkiej pracy tylko zgarnęła wszystkie ubrania na jedną kupę i zaniosła do kosza w łazience. Ciężkie jest życie gospodyni domowej, jej praca jest ogromnie ważna, ale strasznie niedoceniana ....

Brak komentarzy: