sobota, 12 stycznia 2008

Pekin 2008

Pochodzę z rodziny z ambicjami sportowymi. Dziadek Krzysiek grał w piłkę nożną, Dziadek Paweł w pokera, Wujek Kuba i mama w siatkówkę - hmmm myślałam, że żeby grać w siatkówkę trzeba być wysokim, a mama jest średniego wzrostu - a tata w koszykówkę. Tata ma też niewątpliwe osiągnięcia w lekkoatletyce: co prawda w skoku wzwyż złamał tyczkę, ale w biegu na 110 przez płotki był Wicemistrzem województwa!!! brawo!!! - przypisek mamy: startowało 3 zawodników, jeden się przewrócił i nie ukończył biegu.
Więc i ja postanowiłam uprawiać sport. Lubię grać w piłkę nożną. Rodzice rzucają mi piłeczkę, a ja ją kopie nóżkami albo łapię w rączki. Fajna zabawa!!!
Myślę, że mogę również dorównać osiągnięciom taty w lekkoatletyce. Tyle, że ja wolę wszelkiego rodzaju rzuty rożnymi zabawkami. Patrzę potem gdzie poleciały. Przy okazji mama też uprawia sport (skłony i marszobiegi), bo potem mi te wszystkie zabawki z powrotem podaje.
Nie lubię przemocy, ale pociągają mnie też sporty walki, a szczególnie judo. Ja też tak tak judocy przekręcam się na macie na boczki. Tyle, że nie mam przeciwnika w swojej kategorii wagowej.
Niewątpliwym faworytem wśród wszystkich dyscyplin sportowych jest pływanie. W wannie mogę siedzieć godzinami. Jeszcze nie wiem co wybiorę: skoki do wody czy pływanie synchroniczne. Zobaczymy na basenie, na który niebawem zabiorą mnie rodzice.
Sport to zdrowie!!!

Brak komentarzy: