poniedziałek, 7 stycznia 2008

Po wizycie u lekarza

zostałam przebadana, osłuchana, pan doktor zajrzał w gardło i stwierdził, że to jakieś przeziębienie, bo płuca i oskrzela czyste, jedynie gardziołko czerwone. Dostałam receptę na flegaminę, mama ma mi oczywiście regularnie oczyszczać nosek i tyle. W razie nasilenie się objawów albo wystąpienia gorączki mamy przyjść do kontroli, ale - uwaga - do innego lekarza. Ciekawe dlaczego? pan doktor nie jest pewny swojej diagnozy czy boi się małego HLHS-iaka?
A tak w ogóle to od południa już nie kaszle i katarek jakby znikł. Mama się śmieje, że wystarczyło mi pokazać lekarza i już czuje się lepiej :) Ale powód może być inny. Podczas jedzenia obiadku raz po raz sobie odkasływałam aż w końcu tak się zakrztusiłam, że zwymiotowałam cały obiad - byłam już przy końcu słoiczka ... Wraz z pysznymi warzywkami, ryżem i cielęcinką zwymiotowałam cała masę jakieś brzydkiej mazi - to pewnie to cholerstwo tak mi przeszkadzało, a ja nie umiem przecież jeszcze odpluwać. Od razu wrócił mi tez humorek - wieczorem tak sie wygłupiałam i śmiałam, że aż z tej radości ugryzłam mamę w ucho :)

Brak komentarzy: