Po odsapnięciu po czwartkowym dniu, w piątek wybraliśmy się na cmentarz. A potem był rodzinny obiadek. Babcia Ula zaserwowała pyszny rosołek i ... chińszczyznę !? Na deser było jak zwykle rozpływające się w ustach ciasto cioci Agaty i lody.
A wieczorkiem miałam gości - Anię, Ciocię Dagmarę i Wujka Rafała. Dostałam od nich piękną bluzeczkę i spódniczkę. Ach jak ja lubię te fatałaszki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz