środa, 28 listopada 2007

ech ....

Wczoraj wieczorem Hanka nie bardzo chciała jeść kaszkę na kolację. Potem nagle zrobiła sie mega gorąca. Zmierzyłam jej temperaturę - w jednym uchu 36,4, w drugim 38,7 !? To że z termometrem jest coś nie tak widać było jak na dłoni, bo musiała mieć gorączkę - było tylko pytanie: jak wysoką? Sięgnęłam do metod ostatecznych - pomiar w odbycie. No i niestety prawie 39. Szybko dostała paracetamol. W międzyczasie trochę jej się ulało. Przypominam był wtorek wieczorem, a my w piątek mamy kontrolę w Krakowie. Krzysiek zadzwonił do naszego pediatry, ale było już późno, wiec tylko się nagrał. A my ją obserwowaliśmy. Gorączka tak jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła. Dziewczę obudziło się jeszcze z rykiem przed 1 - była głodna. Połknęła szybko całą butlę i poszła spać. Temperatury zero. Rano też w porządku, tylko od czasu do czasu pokasływała. Przed 9 zadzwonił nasz pediatra. Powiedział, że wygląda to na zęby, ale wiadomo pewności nie ma ... Niestety nie może do nas przyjechać, bo ma full. Więc rozpoczęło się szukanie sensownego pediatry, który przyjechałby do nas do domu, bo wizyty w przychodni woleliśmy sobie zaoszczędzić - tam by dopiero mogła coś złapać!
Cały dzień był spokój: zero gorączki, jadła jak zwykle - raz lepiej, raz gorzej, tylko od czasu do czasu sobie odkasływała. Lekarz przyjechał koło 17.
I tak: płuca i oskrzela czyste, zapalenia ucha na pewno nie, za to gardziołko takie sobie. Niby nic - jakieś przeziębienie i tyle. Jakieś ... Tylko nie u Hanki. Ze względu na ryzyko infekcyjnego zapalenia wsierdzia dostała antybiotyk.
Spytałam się czy możemy w takim razie jechać do Krakowa i nie dostałam jasnej odpowiedzi. Lekarz powiedział, że przeciwwskazań nie ma, ale lepiej żeby jej nie męczyć.
No i teraz mamy nie lada orzech do zgryzienia: nie pojedziemy to być może wyleczymy infekcję szybciej, ale co z serduchem? Musimy się kontrolować ze względu na aortę i chyba ona jest teraz najważniejsza! A przełożyć wizyty w Prokocimiu się nie da, po prostu dostalibyśmy nowy termin - pewnie na styczeń ...
Decyzję podejmiemy jutro rano - jeśli nie będzie gorączki i panna będzie w dobrej formie pojedziemy - tylko żebyśmy jej nie zaszkodzili ...
Jest jeszcze jedno pytanie: na ile ten pediatra po prostu przestraszył się dziecka z HLHS-em, a na ile to faktycznie jest infekcja, bo my poza tym jednorazowym skokiem temperatury nie zauważyliśmy nic niepokojącego. Trochę baliśmy się, że może jakaś cholera siedzi w płucach albo w oskrzelach, ale to jest dzięki Bogu ok.

P.S. Po kolacji pojechałam na shopping i nie mam pojęcia co ten Ojciec wyprawiał z Hanką, bo bidula zwróciła kolację! I kolejne pytanie: co jej zaszkodziło? Może antybiotyk, który dostała przed kolacją, bo on może dawać takie niepożądane efekty, a może mama, która koniecznie chciała, żeby dziecko zjadło jak najwięcej przed snem ...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

To życzę aby Hani szybko przeszło. Z własnego jednak doświadczenia wiem, że gardła nie można bagatelizować. U Tosi takie właśnie na początku lekko zaczerwienione gardło i zero gorączki zakończyło mimo podania antybiotyku się zapaleniem oskrzeli i pobytem w Prokocimiu. Mam nadzieję, że jednak u Was szybko minie. Jednak gdybyś tylko miała jakieś wątpliwości to chyba najlepiej aby Małą obejrzał lekarz, który ją zna.
Trzymam kciuki za dobre wyniki na badaniach

Agata pisze...

Hej! Też jestem za tym, żeby zobaczył ją "właściwy" lekarz. Ja też panikuję przy każdym kaszlnięciu Alka i zwykły pediatra coraz to nowe leki przepisuje. A wczoraj doczekaliśmy się wreszcie doktora A., który orzekł, że dziecko jest zdrowe i nie ma czym się przejmować :) Buziaki i zdrówka dla Haneczki