wtorek, 4 grudnia 2007

Wizyta doktora

Tata wymyślił sobie wyjazd w góry na snowboard, a mama nie chce być przysłowiowym "psem ogrodnika" i puszcza go na te wojaże. Ale stwierdzili, że muszą mieć pewność, że na pewno jestem zdrowa. Rodzice poprosili więc "naszego" pediatrę, żeby nas odwiedził i zobaczył jak sobie radzę. Doktor zbadał mnie dokładnie i orzekł - jestem zdrowa. Mam co prawda trochę glutów w nosie i czasami sobie pokasłuje, ale to nic niepokojącego. Gdyby te objawy się nasilały rodzice mają mnie inhalować. Doktor wyraził też opinię, że antybiotyk, który biorę został mi wypisany "na wyrost" - tak jak przypuszczali rodzice. Spojrzał też w siatki centylowe - rosnę i "tyję" jak pod linijkę - wzrost jak zawsze 75 centyl, waga - 25. Ale ze mnie modelka :) Wg doktora super wyglądam i widać, że jestem w bardzo dobrej formie. Uff ... Tata jak się "obrobi" w pracy może więc spokojnie jechać, a my z mamą będziemy czekać na jakieś fajowskie prezenty z alpejskich stoków.
Pan doktor przypuszcza też, że moje grymasy w środę i czwartek wieczorem niechybnie były spowodowane brakiem mamy - taka jestem córusia mamusi:)
Mama dziś mnie pochwaliła, bo grzecznie sie zachowywałam - ładnie jadłam, uśmiechałam sie cały dzień i nawet pozwoliłam mamie trochę posprzątać i poprasować. I jestem coraz sprytniejsza - umiem złapać sie za drążek w krzesełku do karmienia i podciągnąć. Rodzice muszą mieć teraz na mnie oko, bo kto wie czym ich mogę niedługo zaskoczyć.

Brak komentarzy: